wtorek, 6 października 2015

Boga || porażona Jego miłością!

Dziś, całkiem nieoczekiwanie, się tu pojawiam. Całkiem nieoczekiwanie bowiem ten szary, depresyjny dzień przemienił się w dzień pełen mocy. Tej z Nieba, oczywiście. Dlatego wpadam tu na szybko się tym z Wami podzielić, bo muszę, po prostu! :) Uprzedzam, że ten post jest pełen spotanicznych emocji z tak naprawdę małych rzeczy, na które po prostu trzeba się otworzyć.

Warszawski wtorek. Budzik dzwoni 6:55 - abstrakcja, jak tu wstać, ale nie zastanawiam się, tylko raz-dwa, lecę na uczelnie, tam prawie śpie, tyłek mnie boli od tych 'cudownych' krzeseł. Wracam, pogoda listopadowa. Nie mogę robić zadań z internetowego oguna, bo zasypiam. Idę spać, budzę się, miałam sobie zrobić dzień siedzenia w domu. Miałam również odebrać telefon i dowiedzieć, się, czy dostałam pracę. Połączenia brak. Mija godzina iiiiiiii.... jest, mam robotę :). Bieganie było w planach na jutro, ale muszę iśc tam, więc lepiej ruszyć dziś z treningiem. Ma być 10km, nie mam na razie żadnych większych celów, ale nie chcę wypaść z tego, co już sobie wypracowałam....
 Miałam obawy, gdzie w Warszawie, pełnej świateł, samochodów i ludzi, będę mogła robić dłuższe dystanse - nie to co w Lipnie, gdzie wystarczy trochę pobiec i już jest się na wsi i można robić różne trasy w spokoju. Biegnę, biegnę i jest super. Przekraczam 13km (prawie najdłuższy bieg w życiu) w całkiem dobrym tempie. Od nowa rodzi się we mnie zapał, plany, ambicje. Zakochuje się w mojej nowej okolic i ponownie w jesieni.

Dobra, lecimy dalej. Po głupotach, które ostatnio odwalam, zabieganiu, załatwianiem różnych spraw, przyszedł czas na prawdziwą bombę - Msza Św. rozpoczynająca rok akademicki w pewnym duszpasterstwie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak mi przykro, że po całej formacji oazowej, latach chrześcijańskiej działalności, w tym przede wszystkim śpiewania, przyjechałam tu i nie znalazłam "swojego" miejsca. Teraz Pan Bóg dał mi mieszkanie ok. 10-15 min. od Parafii ze spotkaniami akademickimi, więc musiałam iść. Ale zaraz...

Zapomniałam wspomnieć o tym, że dziś myślałam o talentach. Że - jasne - każdy je ma, nie każdy odkrył, nie każdy rozwija. Ja szukam odkąd pamiętam, robię różne rzeczy, ale we wszystkim czuję się przeciętna lub"tylko" dobra. Nie najlepsza, nie jedna z lepszych. Takie bieganie właśnie to tylko to, co wypracowałam swoją ciężką pracą, bo w dzieciństwie była z tym tragedia, ale o tym innym razem. Jednak dziś Pan Bóg mi mówi, że to On pozwala mi pokonywać kolejne kilometry, pokonywać samą siebie, brać udział w fantastycznych zawodach. I mówi: idź, biegnij dalej, rozwijaj się, jesteś coraz lepsza - wcale nie ustałaś w miejscu. Dodatkowo posługuje się Kapłanem, który w kazaniu właśnie wspomina o Naszych talentach, który mówi: "Wszystko możesz, jeśli chcesz".

Ja wcale nie byłam przekonana, że w tej parafii mi się spodoba, bo po "Wieczorze z Jezusem" nie byłam szczególnie zachwycona. W sumie nadal nie wiem, czy tam będę chodzić. Ale dziś... szaleństwo, gdy usłyszałam "Chlebie najcichszy" podczas Komunii Świętej - pieśń, którą szczególnie upodobałam sobie w naszym oazowym zespole. Spróbujcie zatem wyobrazić sobie, jak się poczułam, gdy usłyszałam "Chcę wywyższać imię Twe", które pokochałam na pielgrzymce. Popłakałam się, śmiałam sama do siebie. Bo ja w muzyce szczególnie się modlę, dzięki niej łatwiej mi "złapać" kontakt z Jezusem. Po prostu jest dla mnie szczególnie ważna. 

 Boże, dziękuję za to miejsce, w którym się znalazłam. Dałeś mi znak, że jest ono odpowiednie, że tak ma być, że idę w dobrą stronę. Wiem, że z Tobą dam radę, mimo że dość dużo na siebie biorę. Jestem szczęśliwa, bo wiem, że Ty jesteś. Jestem szczęśliwa, bo dajesz mi to wszystko tu, w Warszawie. Jestem szczęśliwa, bo mam kochającego chłopaka, wspaniałych przyjaciół, cudowną rodzinę. 

I chociaż wiem, że jestem czasem okropna - bo tak pyszna, pewna Twojej miłości, pewna tego, że nawet najgorszy grzech mi przebaczysz i ciągle łamię dane Ci obietnice, to obiecuję się zmieniać i mówić o Tobie innym.
Chwała Panu!

P.S. Przy okazji, nawiązując do poprzedniej notki, polecam wywiad z osobą, którą podziwiam i uwielbiam - Magdą Frączek. Miałam okazję z nią "obcować" na żywo, bo "poznać ją" to zbyt duże słowo. Jest dla mnie żywym świadectwem obecności Pana Boga wśród nas. A dodatkowo mądrą kobietą, która myśli podobnie do mnie :).
http://czasserca.pl/jestem-wystarczajaca/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz