sobota, 26 marca 2016

Wielkiej Soboty || to wszystko dla Ciebie

Dziś chciałabym Wam życzyć tylko jednego: WIARY.

Słowo niby banalne, niby ciągle pada z naszych ust, ale w praktyce najtrudniejsze.
Może uczestniczyłam w Triduum, może poruszyła mnie Męka Pańska, może nawet uroniłam łzę. Czy nie słucham tego trochę jak bajki, fantastycznej opowieści? Czy zdaję sobie sprawę, że to zdarzyło się naprawdę i do tego - zdarzyło się dla mnie? Czy prawdziwie wierzę? Bardzo chcę, ale gdybym tak naprawdę wierzyła to przecież nie miałabym chwil zwątpienia, lęku, smutku. Staram się - to na pewno, a ciągle mam problemy z koncentracją. Połowę czytania, Ewangelii czy Kazania wysłucham, a potem? Myślę, w co się ubiorę, co zjem - może śmieszne, ale takie mam słabości. Jestem słaba. Spowiadam się, a chwilę potem znów robię to samo. Przecież obiecywałam, że już nie będę, tak bardzo chciałam być lepsza...

A On mnie kocha. Nawet wtedy, kiedy myślę o niebieskich migdałach, podczas gdy chleb staje się Jego ciałem, a wino Jego krwią. On dziś zstępuje do piekieł, by mnie z nich zabrać, by zabrać moje grzechy, słabości - to wszystko bierze na siebie, bym mogła być z Nim w pełni - na zawsze, nigdy sama, nigdy bezsilna, nigdy bez wyjścia - zawsze z Nim, w Nim i przez Niego.

Dziś psioczyłam na ludzi. Znów stawiałam siebie ponad nimi, bo może więcej wiem, bardziej chcę, może po prostu dano mi bardziej zgłębić tę Tajemnicę i jestem przez to bardziej świadoma. Wzburzyłam się, gdy o. Szustak powiedział, żeby jak najdłużej klęczeć przed Najświętszym Sakramentem i prosić o wyciągnięcie nas z naszych grzechów.... Ale jak? Przecież co roku chcę, tylko jak to zrobić w tym przeciskającym się z koszyczkami tłumie.  Po co oni tu przychodzą, czego oni chcą? STOP! Znów zgrzeszyłam, i to w najwspanialszy dzień roku. Kurde, są tacy sami jak ja! Dobrze, że w ogóle przychodzą, księża przecież wspominają o tym, co będzie się działo wieczorem, może to kogoś "zachęci". To ja mam dać świadectwo. Żyj tak, żeby pytali o Boga. Teraz masz doskonałą okazję, by zaprowadzić do Niego innych.

Kombinowałam, o której, by pójść, by było luźniej. W końcu nie było tak źle, udało się pomodlić i przed, i po. Zaskoczyli mnie ludzie zostający przed grobem, rodzice, którzy tłumaczyli dzieciom, że niedługo Jezus z Niego wyjdzie. I dziewczynka, która podała mi rączkę :). 

Dobrze, że jest święconka, że są jajka, są tradycje, są ludzie. To wszystko jest piękne. Muszę przestać się wywyższać, denerwować, gardzić innymi, ale we wszystkim szukać dobra i docenić ten czas, jakikolwiek by nie był. Jednak najwspanialsze nadal przed Nami - Wigilia Paschalna. Oby radość Zmartwychwstania owcowała w nas całym rokiem :).

Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem Cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani.