niedziela, 27 listopada 2016

Adwentu || Marana Tha?

IDŹMY Z RADOŚCIĄ NA SPOTKANIE PANA
Ps 122

  Choć jakiś czas temu planowałam tu inny post, to ostatecznie go nie napisałam. Dziś pomyślałam, że to odpowiedni moment i odpowiedni temat, by się tu pojawić i zatrzymać nad pojęciem Adwentu -nazwy czasu, w który właśnie wchodzimy, który całkowicie wyraża zacytowany wyżej refren dzisiejszego psalmu. Czasu, który jest dla nas kolejną okazją, niezwykłą szansą, jaką po raz tysięczny daje nam Pan Bóg. A to, jak ją wykorzystamy zależy tylko od nas.



* Na wstępie, chciałabym zaznaczyć, że to, co napiszę jest moją interpretacją i rozumieniem, popartym głównie źródłami internetowymi, jakąś tam wiedzą własną. Żałuję, że mądre książki taty są tak daleko :(.

Adwentus, czyli oczekiwanie. Boże Narodzenie jest tylko pamiątką, pewnym punktem w naszym dalszym oczekiwaniu na to naprawdę powtórne przyjście Chrystusa, które przecież może być w każdej chwili. Zarówno one, jak i te cztery poprzedzające je tygodnie, mają nam jeszcze bardziej o tym przypomnieć, jeszcze bardziej nas uświadomić o tym, co tak naprawdę istotne i do czego mamy dążyć. A mamy dążyć do Niego, to na Niego czekać i Jego się trzymać. Mocno. Z całej siły. Pamiętać o nim na każdym naszym kroku, zwracać się do niego nieustannie i powierzać wszystko, co robimy. A za tym powinny iść dobre czyny, zarówno te najprostsze gesty uśmiechu czy słowa przepraszam w autobusie, zamiast niemiłych tekstów, które niestety często słyszę, jak i te większe, typu pomoc słabszym, ubogim, bezdomnym.


Że łatwo jest mówić, a trudniej robić, doskonale wiem. Od pewnego czasu dużo słyszę i czytam właśnie o takiej formie wsparcia, robię wielkie postanowienia, nabieram siły i chęci, by działać i jak spotykam się z konkretną sytuację to... znów nic. Ograniczam się do wpłat na różnego rodzaju zbiórki, akcje charytatywne. Idę na łatwiznę.

Po to jest między innymi ten czas. By zastanowić się, czy na tyle mocno trzymamy się Chrystusa, że wcielamy Ewangelię w życie. By zastanowić się, co możemy (jeśli chcemy oczywiście) zrobić w tym kierunku. By zatrzymać się w codzienności. Niekoniecznie w smutku, bo myślę, że często równoważymy Adwent z Wielkim Postem, nadając mu całkowicie pokutny charakter, a przecież nie ma o tym nic w przykazaniach kościelnych, a refren dzisiejszego psalmu wyraźnie podkreśla wyrażenie z radością. Ku niej zwraca nas szczególnie również różowa niedziela, czyli III niedziela adwentu - niedziela Gaudete, która miała jeszcze bardziej wyjątkowy charakter w czasach, gdy Adwent miał bardziej pokutny wymiar. A dziś? Nie ze smutkiem, a może bardziej z zadumą, refleksją, pokorą. Jednak ciągle pozostaje ten fioletowy kolor szat, który pewnie każdemu z nas kojarzy się z pokutą. Ja przeczytałam dziś, że barwa ta powstaje z pomieszania niebieskiego i czerwonego, dlatego symbolizuje walkę tego, co duchowe i cielesne. Bardzo spodobało mi się to tłumaczenie, gdyż koreluje z dzisiejszym drugim czytaniem.

(...) Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.
Rz 13, 11-14.

To utwierdza mnie w przekonaniu, że nie jest to czas, w którym mamy zostawić wszelką rozrywkę. Po prostu mamy zwrócić uwagę na to, by na pierwszym miejscu - choć powinno tak być zawsze - postawić Boga i to, co nas do Niego prowadzi. A co to takiego?

- rekolekcje - w dużych miastach mamy ogromny wybór rekolekcjonistów i godzin nam dogodnych, dlatego nie ma wymówki! Ostatecznie pozostają internetowe, które można słuchać nawet w drodze do pracy czy szkoły

- roraty - to wysiłek, ale pełen uroku. Pierwsze słowo, które kojarzy mi się z Adwentem to właśnie roraty. Często się na nich wzruszam, bo mam w pamięci to, że, gdy byłam mała, to wraz z tatą potrafiłam być na wszystkich nabożeństwach (oprócz weekendów). Dodatkowy ich plus, jeśli można to tak nazwać, to to, że są ku czci Maryi, którą, jak pewnie już wiecie, ukochałam wyjątkowo. To taki widoczny znak naszego czuwania, naszej chęci zbliżenia się do Niego. 

- modlitwa - jak zawsze, to chyba najważniejsze i kluczowe dla wszystkiego, co w naszym życiu. Adwent szczególnie nam o niej przypomina.

- sakramenty - pięknym zwieńczeniem tego czasu jest pokuta i Komunia Święta. Takie rzeczywiste narodzenie się Chrystusa w nas i dbanie o to, by było one realne w naszym życiu, także na co dzień.

- dobre uczynki - pojęcie dość utarte, dlatego daję je na koniec. Pewnie, że też powinny być na co dzień. Ale jak będzie to, co wyżej to z pewnością będzie nam łatwiej o bycie lepszymi dla siebie nawzajem, o zwrócenie uwagi na drugiego. Sprzyja temu też świąteczna atmosfera, to obdarowanie siebie prezentami, nasza skłonność do dzielenia się w tym czasie. Wykorzystajmy to, serio, jest tyle potrzebujących osób, w różnych kwestiach - nie musimy ofiarować pieniędzy, możemy niepotrzebne ubrania, swoje zdrowie i czas, by włączyć się w jakieś działania na rzecz np. bezdomnych, a czasem wystarczy proste słowo i uśmiech. Przy okazji oczywiście przypominam swoją zbiórkę na Fundację Synapsis. Mam różne miejsca, które śledzę i o których wiem, że można się włączyć do działania, ale nie będę ich tu wstawiać. Jeśli będziecie chcieli, to na pewno sami znajdziecie taki sposób i kierunek działań, jaki Wam odpowiada.

I tak po napisaniu tego wszystkiego myślę, że najważniejszy jest CZAS, który ofiarujemy Bogu. Ale przecież On jest w każdym człowieku. Więc też CZAS, który ofiarujemy bliźniemu. W codzienności bowiem skupiamy się na tym, że jesteśmy zmęczeni, że musimy odpocząć, że szkoła, że praca, obowiązki, że muszę, że ja... Ale... Bóg nam daje chociażby rekolekcje i przypomina: 
ja tu jestem, ja w każdej chwili mogę przyjść, czy będziesz gotowy? Ej, kto jest dla Ciebie najważniejszy? Co jest dla Ciebie najważniejsze? Znajdź choć chwilę, choć godzinkę. 
A za nią pójdą kolejne. I kolejne lepszy czyny. I lepszy humor. I na wszystko się znajdzie czas - serio, już nie raz to sprawdziłam :).


*Wydaje mi się, że tym postem strzelam sobie w kolano, dlatego podkreślam, że to tylko moje odczucia i w każdej z wyżej wymienionych kwestii mam sobie wiele do zarzucenia. Ale stąd też ten post, by jeszcze bardziej sobie to wszystko przypomnieć i się zmotywować. Buziaczki :D. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz