Jak świt, jak wiatr, zachód słońca, nocne niebo pełne gwiazd... - taka Ty.
Mamo ma, jak cudownie przez Twe oczy widzieć świat...
Sama zadaję sobie pytanie, z czego to wynika, dlaczego ten czas, choć pełen różnych, nie zawsze pozytywnych sytuacji, zmęczenia, bólu, wczesnego (a nawet nocnego) wstawania, jest powodem odwiecznej tęsknoty. Ciągle Ci sami ludzie, nie wszystkich przecież lubię, te same piosenki, te same miejscowości, noclegi, postoje... Sama nie potrafię tego zrozumieć.
Za co więc kocham pielgrzymkę?
Za cel. Maryja jest dla mnie nieustannym wzorem, u Niej naprawdę czuję się jak w Domu, jak u Mamy. Kocham wizerunek Jasnogórskiej Pani i znajduję w Nim troskę, o którą ciągle przecież zabiegam. Niosę więc do niej listę swoich intencji, tych mniejszych i tych większych, i zawierzam swoje życie. Co roku na nowo.
Za wspólną modlitwę, Apele, chwile skupienia, możliwość spowiedzi, przepiękne Godzinki, niektóre piosenki. I za intencje różańcowe, które, choć czasem śmieszą, to też pozwalają się zatrzymać nad życiem i pokazać, że ufamy i dlatego idziemy. Za piękną spowiedź i słowa, które w Niej usłyszałam: proś Ducha Świętego o potrzebne charyzmaty, bo w życiu, tak jak w biegu: są tory, wybierz ten właściwy i wygraj ten bieg.
Za wschody i zachody, bo nie raz wychodzimy o świcie, a nawet przed, do noclegu dochodzimy zaś, gdy słońce już się chowa. Wspaniale jest obserwować zmieniającą się przyrodę, którą stworzył Pan.
Za uwielbienie diecezji włocławskiej, które prowadzi Diakonia Muzyczna Konina. 14.08 od wielu lat jest jednym z moich ulubionych dni w roku. Ten wieczór to jedno wielkie świadectwo. My tańczymy, skaczemy, śpiewamy na chwałę Pana, a potem w zadumie odśpiewujemy apel, trzymając się za ręce. Inni dołączają, nagrywają filmy lub po prostu się zatrzymują i widzą to. Widzą, że masa młodych ludzi wierzy i się tego nie wstydzi. To jest najpiękniejsze i najważniejsze.
Za oderwanie od codzienności. Życie przez te 8-10 dni wygląda zupełnie inaczej i ja też zachowuję się inaczej. Więcej u mnie uśmiechu, spontaniczności, czasem szaleństwa, po to, by łatwiej się szło. Ale kiedy trzeba staram się zatrzymać i pomyśleć. Ku temu też nie brakuje okazji. Tam czuję się bliżej Boga, łatwiej mi Go spotkać i zauważyć.Za McDonald's, KFC i ławki na Alejach, za iwanowickie niebo i spadające gwiazdy. Przez te kilka lat nazbierała się już ogromna walizka różnych wspomnień i Częstochowa już nigdy nie będzie dla mnie zwykłym miastem. Co roku jest inaczej, ale te miejsca i sytuacje się powtarzają, ludzie zresztą także. Z każdego roku można nabrać energii, nadziei i wiary na cały rok. Tylko ciężko, to, co się usłyszało, wprowadzić w życie. Tym bardziej, kiedy mówią, że Jezus może wywrócić Twoje życie do góry nogami. Calutkie. Maryjo, pomóż, prowadź. Ja jestem, pamiętam, czuwam.
Dziś znów nie wyobrażam sobie, żeby 6 sierpnia 2017 roku nie ruszyć w tę podróż już chyba ósmy raz. Nawet, jeśli nie na całą, to chociaż na tyle, na ile będę mogła.Polecam każdemu, pewnie będzie ciężko, ale jeszcze pewniej - wyjątkowo. Dziękuję Wam wszystkim, za każdy najdrobniejszy gest i najbardziej proste słowa. Jesteście piękni Jego pięknem.
Stoję dziś, swoje serce, ręce tak wyciągam w podziwie dla Tego, który wszystko dał.
Stoję dziś, moją duszę Panie Tobie składam, ja chcę być jak Ty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz